Wspieranie dzieci w drodze do samodzielności

„Kochać dziecko to pomóc mu żyć samodzielnie.”
Ta myśl pojawia się w wielu poradnikach i książkach o wychowaniu, a rodzice mniej lub bardziej uświadamiają sobie ją, zmagając się z trudami codziennego wychowania. W natłoku pracy i obowiązków marzą o czasie, kiedy ich dziecko stanie się samodzielne i nie będzie wymagało stałej uwagi. Z drugiej strony często popełniają błędy, które nie pozwalają dziecku uniezależniać się od rodziców. Strach o nie, obawy co powiedzą inni, niecierpliwość i brak wyrozumiałości dla błędów i niepowodzeń dziecka każą dorosłym wykonywać za nie codzienne czynności samoobsługowe takie jak ubieranie, mycie i karmienie. Decydują również o tym, co i kiedy mają robić, nie pozwalając im doświadczać naturalnych konsekwencji wyborów.
Wielu rodziców nie zdaje sobie sprawy, co przekazuje dziecku, gdy mówi:
• „daj, ja za ciebie to zrobię”,
• „nie mamy czasu, ja cię ubiorę”,
• „posprzątam za ciebie, bo robisz większy bałagan”,
• „uczesz się w warkocze a nie w kucyki”.
Dziecko, słysząc takie komunikaty, buduje obraz siebie jako osoby, która nic nie potrafi, wszystko robi źle i do niczego się nie nadaje. Ten typ troski o dziecko, postrzeganej przez ogół jako nadopiekuńczość, prowadzą do wychowania człowieka z brakiem pewności siebie, sparaliżowanego w sytuacjach wyboru oraz nieśmiałego w relacjach społecznych.
Nie dając lub nie stwarzając dziecku okazji do bycia samodzielnym, czynimy mu krzywdę. W dorosłym życiu będzie musiało dawać sobie radę i podejmować decyzje ponosząc za nie pełną odpowiedzialność. Nie dając mu możliwości dokonywania wyborów dostosowanych do wieku, pozbawiamy go szansy na dostrzeżenie związku pomiędzy tym, co robi, a naturalnymi skutkami czynów. W rezultacie trudno mu będzie przewidzieć następstwa swoich działań i uchronić się przed przykrymi konsekwencjami. Robiąc za dziecko wszystko, pozbawiamy je „części jego życia”, jak pisze teoretyk wychowania Jean Piaget. Przekonanie o sobie, które kształtuje się w wyręczanym dziecku, pozbawia go chęci podejmowania aktywności, bo po cóż cokolwiek robić, jeżeli nic nie potrafi.
Zbliżają się wakacje! To dobry czas na podejmowanie prób uniezależniania dziecka od siebie. Samodzielny wyjazd na kolonie może pomóc rodzicom wprowadzać je na drogę samodzielności. Tygodniowy pobyt poza domem, w gronie dzieci i dotychczas nieznanych opiekunów jest dobrym sposobem na doświadczanie przez młodego człowieka różnych sytuacji, które będą budować w nim oparcie w samym sobie. W miłej atmosferze, pod opieką przyjaznych wychowawców, kolonista bawiąc się i ucząc się świata, poszerzy wiedzę o sobie samym. Dowie się, że potrafi sam zadbać o siebie, że radzi sobie w zabawach i w zadaniach, wykonując je razem z rówieśnikami. Dostrzeże sposoby zjednywania sobie innych i radzenia sobie w sytuacji konfliktów. Ta wiedza jest bezcenna dla jego przyszłości. Im więcej pozytywnych doświadczeń w pozyskiwaniu samodzielności, tym więcej pewności w dorosłym życiu i w pokonywaniu codziennych trudności i tym samym więcej spokoju dla rodziców.
Autor Gabriela Sawicka Kalinowska jest pedagogiem, socjoterapeutką, trenerem psychologicznym, konsultantem merytorycznym w firmie Femmeritum.
You must be logged in to post a comment.