Maciej Szpot w SITN, czyli na drodze do unifikacji szkolenia kadr narciarskich całej Europy

Prezes grupy bfc, maciej szpot, został wybrany szefem komisji ds. Zorganizowanej zagranicznej turystyki narciarskiej sitn, czyli stowarzyszenia instruktorów i trenerów narciarstwa polskiego związku narciarskiego. Celem jej działania jest uporządkowanie sytuacji prawnej polskich instruktorów pracujących w alpach, a w procesie długofalowym unifikacja kwalifikacji instruktorskich w całej europie. Jakie znaczenie ma to dla klientów firm oferujących szkolenie narciarskie? Czy zwracają oni odpowiednią uwagę na to, jakimi dokumentami legitymuje się instruktor? Wyjaśniamy to niezwykle ważne, ale równocześnie trudne, zagadnienie.
INSTRUKTOR INSTRUKTOROWI NIERÓWNY
Większość firm oferujących szkolenie narciarskie zapewnia, że ma doświadczonych szkoleniowców. Poświadczeniem ich kwalifikacji powinna być legitymacja instruktorska.
Zgodnie z ustawą o sporcie oraz rozporządzeniem ministra pracy w sprawie klasyfikacji zawodów, od lat można było ubiegać się o uprawniania instruktora sportu, trenera sportu, instruktora rekreacji ruchowej (o specjalności narciarstwo zjazdowe) na kilka sposobów, a w zależności od rodzaju kursów czy studiów uzyskać stosowną legitymację wydaną przez ministerstwo (sportu, a wcześniej nieistniejący już MENiS), rektora AWF lub realizować wielopoziomową ścieżkę rozwoju zawodowego wg kursów SITN PZN (kursy najbardziej zaawansowane, podzielone na stopnie – od demonstratora czy pomocnika instruktora, przez instruktora SITN oraz instruktora PZN, do instruktora zawodowego ISIA).
Jednak w 2013 r. Sejm uchwalił tzw. „ustawą deregulacyjną” i działalność zawodowych instruktorów przestała podlegać regulacjom ustawowym. Według aktualnej ustawy o sporcie, trenerem lub instruktorem w dyscyplinach, w których działają polskie związki sportowe (a zatem m.in. w narciarstwie alpejskim), może być osoba, która ukończyła 18 lat; posiada co najmniej wykształcenie średnie oraz wiedzę, doświadczenie i umiejętności niezbędne do wykonywania zadań trenera lub instruktora. Zniesione regulacje dotyczące sposobu szkolenia kadr oznaczają, że jakakolwiek firma może ubiegać się o zgodę ministerstwa na prowadzenie kursów instruktorskich w danej dyscyplinie.
„Może się więc okazać, że „papiery” dostanie osoba po tygodniowym kursie narciarskim, której umiejętności nijak się mają do prowadzonego miesiącami cyklu szkoleniowego kadr w Alpach. Deregulacja podłożyła kłody pod nogi pracodawcom, bo spowodowała, że nie ma ściśle uregulowanych organizacji, które w sposób profesjonalny wydawałaby uprawnienia” – mówi Szpot.
Dodaje, że w BFC Ski School szansę zatrudnienia dostają osoby, które mimo deregulacji, legitymują się ukończonymi kursami, z naciskiem na wielopoziomowe szkolenie SITN, uznawane w środowisku za możliwie najlepsze. Dodatkowo, firma przeprowadza przedsezonowe sprawdzenie techniki jazdy, a przy zatrudnieniu instruktorów zwraca także uwagę m.in. na znajomość języków obcych.
„Mamy swoją sprawdzoną metodykę pracy, w której kluczowe jest bezpieczeństwo. Nasi instruktorzy pracują w systemie SITN, czyli szkolimy demonstracyjnie. Finalnie, kończąc wszystkie kursy z BFC można uzyskać stopień demonstratora SITN, a zatem wejść w świat instruktorski z możliwością dalszego kształcenia zawodowego. Dzieci w wieku od 12 – 15 lat , które realizują u nas szkolenie BFC, po wyjeździe będą mogły podejść do egzaminu na demonstratora” – opisuje Szpot.
Jak sytuacja z uzyskiwaniem legitymacji instruktora miewa się w innych krajach Unii Europejskiej? 10 państw nie narzuca systemowych regulacji, za to 13 krajów, głównie alpejskich, reguluje przepisami sposób wydawania uprawnień instruktorom narciarstwa, ale… każdy na swój sposób. Niestety, Polska należy do tej dziesiątki krajów unijnych, w których zawód instruktora narciarstwa jest nieuregulowany. W związku z tym, że w gronie trzynastu nacji, które uregulowały tę specjalizację, są wszystkie kraje alpejskie, ustalenie warunków wzajemnego uznawania poszczególnych kwalifikacji instruktorskich w Unii Europejskiej będzie bardzo trudne. Wyczuwa się wyraźną niechęć najważniejszych krajów narciarskich do zmian.
ZE STOKU… NA KOMISARIAT, CZYLI SŁOWO O PRAWIE PRACY
Dolomity, środek sezonu. Wjeżdża grupa dzieci z instruktorem na stok, po chwili podjeżdżają włoscy carabinieri i… zabierają polskiego szkoleniowca na komisariat. Niemożliwe? Możliwe, co więcej – takie sytuacje mało doświadczonym na alpejskim rynku firmom zdarzają się nagminnie. Bowiem wg włoskiego prawa, instruktor musi legitymować się dokumentami poświadczającymi umiejętności trenerskie, a także pozwoleniem na pracę. Zgodnie z dyrektywami unijnymi, należy zgłaszać swoją pracę w kraju jej wykonywania (zawód instruktora może być traktowany, jako praca czasowa, więc gdy instruktor pracuje mniej niż 7 tygodni, podlega jedynie czasowemu prawu pracy). Ale pytanie – jakimi papierami lub umiejętnościami mają legitymować się polscy szkoleniowcy?
„Włosi byli zagubieni mnogością naszych legitymacji. Ponieważ BFC jest największą polską firmą organizującą wyjazdy narciarskie do Włoch oraz oficjalnym przedstawicielem regionu Trentino w Polsce, to Włosi często chcieli ze mną konsultować tę kwestię. Tłumaczyłem im liberalność polskiego prawa w tym zakresie, ale podkreślałem też, że przyszłością jest unifikacja systemu szkolenia w całej Europie” – mówi Szpot.
W 1992 r. BFC jako pierwsza polska firma przywiozła w Dolomity grupy z własnymi instruktorami. Od tej pory taki model zaczął być stosowany w większości krajowych firm, a Włosi nazwali to „polską szkołą organizacji wyjazdów” (Niemcy czy Anglicy wciąż korzystają głównie z kadry włoskiej). Od 7 lat rośnie liczba Polaków jeżdżący w Dolomitach – w samym regionie Trentino, w zeszłym roku jeździło na nartach 90 tysięcy Polaków, co stanowi najliczniejszą nację z zagranicy, zatem spadek klientów Włosi zaczęli sobie tłumaczyć zbyt liczną grupą polskich trenerów… Choć, paradoksalnie, nie mamy wystarczającej liczby szkoleniowców.
SITN A SPRAWA WŁOSKA
Szpot podkreślał Włochom, że przyszłość leży w ujednoliceniu szkolenia w Europie, za którą w Polsce mógłby służyć model SITN, natomiast póki co, nie ma wystarczającej liczby instruktorów SITN na krajowych rynku i wiele firm musi zatrudniać osoby o niższych kwalifikacjach. Sam SITN, mimo że jest największą pozarządową organizacją działającą w zakresie szkolenia kadr sportów narciarskich w Polsce, nie był zainteresowany do tej pory problemami prawnymi polskich instruktorów w Alpach.
Szpot wspomina, że od 26 lat wraz z grupą instruktorów prowadzi zajęcia dla polskich klientów na stokach włoskich Dolomitów, spędzając tam do 120 dni w sezonie.
„Od dawna na co dzień negocjuję warunki pracy, omawiam rodzaje dokumentów potrzebnych w poszczególnych prowincjach i regionach oraz łagodzę konflikty z włoskimi instruktorami. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że bez wsparcia SITN poszczególne firmy lub indywidualni instruktorzy nie dadzą sobie rady. Działania prowadzone osobno były zawsze tylko doraźnym załatwianiem problemu, który należy wspólnie rozwiązać skutecznie i na stałe” – mówi Szpot.
Zagadnienie pracy członków SITN na terenach alpejskich jest poważnym tematem, w którego rozwiązanie poprzedni zarząd SITN nie angażował się w sposób wystarczający. Setki instruktorów płacących składki nie dostało odpowiedniego wsparcia od stowarzyszenia i nie uzyskało wyczerpujących informacji, na jakich warunkach zgodnie z prawem mogą pracować poza Polską. Bardzo ważne problemy środowiska instruktorów zostały pominięte i zbagatelizowane.
„Próbowałem rozmawiać z ówczesnymi władzami SITN, zwracać uwagę na problemy naszych kadr za granicą, ale skostniała organizacja skupiała się na polskim „grajdołku” i odwiecznym sporze między Krakowem a Warszawą, uznając, że zagranica to nie ich działka. A kiedy pytałem: „Gdzie widzicie granicę?” Jesteśmy w Unii od 14 lat! Więc jeżeli ktoś stawia sobie granicę mentalną w Krakowie, to wszystko co poza nim, będzie zagranicą. Dolomity nie są niczyją własnością, czy też prywatnym problemem. To administracyjne Włochy, gdzie obowiązuje włoskie prawo, ale my wciąż mamy prawo tam jeździć! Jesteśmy częścią UE i najwyższa pora, aby zmienić stereotypowe myślenie” – zaznacza prezes BFC.
A skoro myślenia nie dało się zmienić, to wiosną 2018 r. zmieniły się… władze SITN.
W stowarzyszeniu uaktywniła się szersza niż dotychczas reprezentacja touroperatorów narciarskich z całej Polski. Maciej Szpot, zgodził się na propozycje zarządu SITN, by przewodniczyć komisji, która będzie dążyć do uporządkowania kwestii związanych z pracą polskich instruktorów za granicą.
Komisja na początku skupiła się na unormowaniu współpracy z najważniejszymi regionami narciarskimi, kiedy to jeszcze wiele zagadnień było niejasnych, a sezon 2018/19 zbliżał się wielkimi krokami. Postanowiono zacząć od najważniejszego regionu do współpracy, jakim jest Włoska Autonomiczna Prowincja Trentino, w którym wzrost liczby narciarzy z Polski jest wręcz niewiarygodny.
„Oczywiście, nasi rodacy potrzebują obsługi, czyli odpowiedniej liczby instruktorów z Polski. Region ten został więc przez nas automatycznie wybrany jako ten, w którym unormowanie warunków pracy dla polskich instruktorów jest priorytetowe, a idąc dalej: chcielibyśmy, aby był wzorcem dla innych terenów alpejskich” – mówi Szpot.
W sierpniu odbyło się spotkanie w Trento, w którym wzięli udział: dyrektor Biura Pozwoleń Turystyki PAT (Provincia autonoma di Trento) Eva D’Andrea, odpowiedzialny za wydawanie pozwoleń PAT Massimo Zorzi, prezes Kolegium Instruktorów Narciarskich w Trento Mario Panizza, prezes Stowarzyszenia Instruktorów Narciarstwa w Trento Alberto Kostner, a ze strony polskiej prezes SITN Jacek Żaba, wiceprezes SITN ds. rozwoju Wojciech Woźnica, Maciej Kwiatkowski z Komisji Promocji i Marketingu SITN, Ludwik Żukowski z Komisji Prawnej SITN, a Komisję ds. Zorganizowanej Zagranicznej Turystyki Narciarskiej SITN reprezentował oczywiście Maciej Szpot wraz z Piotrem Tekielem.
Ustalono warunki, na jakich w najbliższej przyszłości będą mogli pracować polscy instruktorzy w regionie Trentino. Jednym z dwóch najważniejszych ustaleń była długość pracy. W myśl dyrektywy nr 8 (Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2013/55/UE) praca poniżej połowy sezonu (za sezon uznano 100 dni) jest pracą czasową, która podlega specjalnym uzgodnieniom w regionie. Nasze uzgodnienia dotyczyły więc upoważnienia do maksymalnie 49 dni (7 tygodni) pracy w sezonie dla wszystkich uprawnionych do tego instruktorów. Drugim zagadnieniem były wymagania (nie tylko kwalifikacje), jakie powinni spełniać polscy instruktorzy wg lokalnych władz. Ustalono, że prawo do wykonywania pracy mają instruktorzy PZN oraz posiadacze nowych kwalifikacji SITN – określonych uzyskaniem stopnia Instruktora SITN. Te nowe uprawnienia potrzebne są, by sprostać wymaganiom unijnym (a dokładnie cytowanej wyżej dyrektywie), które mówią o odpowiednim, porównywalnym minimum jakościowym polskich kwalifikacji z wymaganymi w Alpach na obszarze UE.
Pomijając branżowe szczegóły, w sezonie 2018/19 Instruktorom PZN, Instruktorom SITN oraz pozostałym instruktorom, którzy rozpoczną proces szkolenia na stopień Instruktora SITN (a uzyskają zaświadczenie wystawione przez Biuro SITN) będzie przysługiwało 49-dniowe (7 tygodni) prawo do pracy. Negocjacje zakończono potwierdzeniem pozostałych warunków, które musi spełnić polski instruktor, by pracować w Trentino, a które nie były do tej pory problematyczne (www.sitn.pl).
Pozostałe regiony Włoch w większości zależne są od decyzji podejmowanych bezpośrednio w Ministerstwie Sportu w Rzymie. Są to regiony Veneto (ośrodki narciarskie w Dolomitach: Civetta, Arabba, Cortina d’Ampezzo, Falcade), Lombardia (m.in. Livigno, Bormio, Ponte di Legno, Aprica), Piemont (Sestriere), Dolina Aosty.
Naturalnym ruchem zarządu SITN ma być sprowadzenie osób, które mają legitymację MSiT, MENiS lub inną, na ścieżkę rozwoju kariery zawodowej w SITN.
„Chcemy dać im możliwości szkolenia i uzyskiwania papierów SITN, które będą jedynymi honorowanymi we Włoszech.
Naszym bieżącym zadaniem jest zatem doszkolenie osób, które przeszły kurs pomocnika instruktora PZN do tzw. czwartego poziomu szkolenia czyli stopnia instruktora SITN. Ustaliliśmy z Włochami, że ten sezon będzie przejściowy, a już od sezonu 2019/2020 honorowane będą jedynie licencje instruktorów PZN i SITN” – tłumaczy Szpot.
Drugim długofalowym projektem komisji ma być dążenie do unifikacji systemów szkoleniowych. Chodzi o to, by stopnie instruktorskie uzyskiwane w Polsce były adekwatne do zagranicznych.
„Będziemy dążyć do tego, by w całej Europie posługiwać się zunifikowanymi poziomami. Taki system oceniania kwalifikacji w skali od 1 do 7 został ogólnie opisany jednym z unijnych dekretów, ale tym 13 krajom łatwiej jest posługiwać się ich bieżącym systemem. Ta opisana już skala mówi nam, że np. instruktor PZN odpowiada piątemu levelowi, który można za to odnieść do włoskiego Maestro di Ski. Według prawa unijnego – skoro nie ma różnicy w poziomie kwalifikacji, nasz instruktor PZN może wykonywać w Dolomitach swój zawód wg prawa pracy” – tłumaczy.
Unifikacja ma objąć cały rynek europejski, bo jak zaznacza Szpot, jeżeli 10 krajów członkowskich zawnioskuje do Strasbourga o zmianę przepisów, to ich wniosek będzie musiał zostać uwzględniony. Gdy tak się stanie, wszystkie kraje będą musiały pracować na poziomach 1-7 w szkoleniu kadr narciarskich, co ma zagwarantować jasność i spójność systemu pracy na wszystkich stokach Starego Kontynentu.
You must be logged in to post a comment.